top of page

Gdybym projektował kartę wstępu - zaproszenie na wieczór autorski Izabeli Fietkiewicz-Paszek, bez wahania umieściłbym na nim wiersz (może tylko jego fragment) dedykowany innemu poecie, Bogdanowi Zdanowiczowi:

 

(...) wierzyć
że razem zawsze
znajdziemy sobie miejsce
gdzieś daleko
po przecinku

(...)

kłaść się obok
choćby i cieniem
i gładzić czule chwile
każdą co była
bo była (...)

[w: "Izo-top znaczeń"]

 

Miejsce po przecinku to miejsce w słowie, a słowo to sposób na spotkanie, na mówienie o spotkaniach z kimś drugim, ważnym dla autorki właśnie poprzez słowo, ale pośrednictwo tego słowa nie jest łatwe, bo odbywa się jakby przez tłumacza - w znakach literowych budujących znaczenia. Świadomość "przecinka", warsztatu językowego, z jednej strony rodzi nieufny dystans do materii budującej wiersz (znakomicie opisuje ten problem wiersz "Stan wody alarmowy"), z drugiej zaś, drążenie i dociekanie sensów kształtuje i poetykę, i sposób pisania tekstów; to żonglerka znaczeniami, nawroty myślowe, wieloaspektowość, wielopoziomowość podejmowanych tematów  ("Staffordshire bulterier, rocznik 1992", jest dobrą ilustracją takiej ejdetyki).
Sztuka bierze się z życia. Ten komunał wymaga wielu jeszcze powtórzeń, gdyż zacytowany na wstępie fragment mówi o czasowniku "była" - w którym spotyka się rzeczownik "byt"; tu wyraża się jego stan - "być", jakże inaczej, w czasie przeszłym, gdyż właśnie empiria daje wiedzę (obraz wiedzy?) o tym, co było, jakie było.
Heideggerowskie niemal rozważania ontologiczne odnoszące się do egzystencjalnych doznań i pytań mających na celu oswojenie takich tematów-pojęć, jak "pewność", "przypadek", "śmierć", obsesyjnie powtarzanych jak mantra przy okazji pochylania się nad losem przywoływanych tu osób, postaci znajomych dalszych i bliższych, bo z rodzinnego kręgu - spotykają się tutaj z Fichtego "bytem dla siebie", wyraźnie wyodrębnioną od rzeczywistości świadomością wypełnioną refleksją nad ludzkim (swoim) zachowaniem, dążeniem, spełnieniem (lub nie-).
A przecież napotykamy w tej lekturze poszukiwania kantowskiego "bytu w sobie", próbę sięgania i zbierania aksjomatów dających oparcie zmiennemu, pełnemu zaskoczeń i rozczarowań życiu ("Skoro wszechświat się kurczy, to gdzie się podziejemy?"). Cały cykl "Nocne myślenia" jest uchwyceniem tego, co prawdziwe, ważne,a przez to niezmienne, pewne. Tak, sztuka bierze się z życia, na nim bazuje. To, mówiąc po herbertowsku, kolumna i kapitel wiersza Izabeli Fietkiewicz-Paszek.
To, co charakteryzuje treść - to dedykacje. Wspomnianemu Bogdanowi Zdanowiczowi, dla Andrzeja Kühna, Damianowi, Monice, Markowi, Kai, Arlecie; tytuły także przywołują jakieś imiona: "Eleonora umarła", "K. wspomina". Wspominanie, rozpamiętywanie twarzy, sylwetki, gestu, słowa, miejsca (ileż tu geograficznych nazw, konkretnych miejsc na mapie!) - to rozpisywany na wiersze pamiętnik, autorski dziennik:

 

dziewczyna na koniu. galopem wzdłuż plaży
i w poprzek promieniście-królewsko sama
(...)
nocami zszywam z pamięci mapę
szukam jej tam szukam i znów mijam
północ

dedykowany Kai [w: "Gdzieś w Afryce"]

znaleźli ją
z pętlą na szyi i pociętymi rękami
resztą tabletek w fartuchu
(...)

[w: "Eleonora umarła"]

znaleźli go
między przedszkolem i kościołem
z wojskowym paskiem na szyi
(...)


co mogę? opisywać, opowiadać
się przeciw. Próbować
opamiętać się
prostymi słowami,
dyskretnie, na marginesie
błędu
opatrzności

 

dedykowany Damianowi [w: "i tyle"]

Galeria osób, z którymi autorka w wierszach dywaguje, spiera się, śmieje do i z nimi - z tego, co zdawało się pewne, z przysiąg i obiecanek, które teraz (bywa, że ironicznie) odbijają cały ciąg przyczyn mijania się z nadziejami i wartościami przewartościowanymi w czasie - to nie tylko temat. Mam wrażenie, że te życiorysy przeglądane tak wnikliwie, to badanie śladów autentycznego obcowania z innymi w konkretnym zawsze miejscu, to sprawdzanie trwałości jedynej kotwicy, która mocuje nas w rzeczywistości - pamięci. O tych, z którymi wędrowało się na jakimś odcinku życia, a którzy zaświadczają o nas, o tym - jacy byliśmy; to oni łączą nas z samym sobą w chwili, gdy wątpimy, gdzie, jacy i czy naprawdę jeszcze jesteśmy. Bo chociaż - zacytujmy: nie sposób odtworzyć tego, co się schowało za kadrem [w: "Nocne myślenia VI"], chociaż świat potrafi się rozpaść tak nagle. Śmiercią biedronki, bałwana. Moim smutkiem. Scalam go sto razy dziennie kroplą ciepła [w: "Świat z metra dwadzieścia"] i pomimo utraconych złudzeń, że za każdym kolejnym zakrętem można wszystko zacząć od nowa. Pewność. Ona też miała nam się za chwile rozpaść. [w: "Raport z porządków. Karton z napisem "1986 - 91"] i chociaż żegnać się z tobą nigdy nie było łatwo, to: tymczasem pozwól się dotknąć wierszem [w: "Żegnać się z tobą nigdy nie było łatwo"].

W poezji można dotknąć tych, którzy odeszli, poezja potrafi dotknąć żywych, jeśli na to "dotknięcie" czekają. Dotknięcie jest rodzajem wiary w istnienie. I choć czasem boli, warto dać się dotknąć, by zaistnieć, by istnienie potwierdzić.

Te wiersze mają artystyczny wymiar i kształt dowodu, że rzeczywistość z pozoru fantomimiczna, zjawiskowa, w poezji staje się pewnikiem konstytuującym osobę, zdarzenie, sens. Czy nie dlatego właśnie sięgamy po Poezję? Dać się dotknąć czasami oznacza przyzwolenie, by dać się obudzić.

 

 

Jacek Sojan

 


Absolwent filologii polskiej na UJ. W latach 1980-85 prowadził Studencki Klub Literacki, najpierw w Famie na os. Willowym, potem w Klubie Literackim pod Jaszczurami. Wydał 3 tomiki wierszy: Dziedzictwo Kataryniarza (Kraków 1980); poeta niemy (krakowska ASP - wydanie bezdebitowe, 1983) i Dmuchawiec (Kraków 2006, cztery wydania). Brał udział w literackich programach radiowych w radio Alfa, Vox FM, Radio Kraków, gdzie zrealizował programy poetyckie o Norwidzie, Gałczyńskim i Władysławie Sebyle. Obecny na portalach literackich.

POZWÓL SIĘ DOTKNĄĆ WIERSZEM, o poezji Izy Fietkiewicz-Paszek  [Jacek Sojan]

© 2023 by Coach.Corp. All rights reserved.

bottom of page