top of page

Sławomir Kuźnicki, Geometria wody

[Izabela Fietkiewicz-Paszek]

Sławomir Kuźnicki, "Geometria wody", K.I.T. Stowarzyszenie Żywych Poetów, Brzeg 2010

 

 

Woda, substancja bez ustalonego kształtu, wpasowuje się, przybiera różne formy; jest symbolem zmienności i jej geometria zdaje się być pojęciem na chwilę, wiedzą tu i teraz. Woda jako nazwa związku chemicznego odnosi się do wszystkich stanów skupienia, co rozciąga zakres różnorodności jej form. Heraklitowa prawda nie przeszkadza Kuźnickiemu w poszukiwaniu poetyckich stałych, woda przelewa się przez kolejne wiersze, ustanawia przestrzeń, w której są one osadzone (zanurzone), po raz pierwszy pojawiając się we fragmencie z Makbeta W. Szekspira, który jest mottem tomu: Banko do morderców: It will be rain to-night – i odpowiedź: let it come down. Obecność świadka-deszczu wydaje się naturalna.

 

Woda to nie tylko immanentny brak formy, to także idealna ilustracja cykliczności życia, powrotu i powtarzalności. Próba uchwycenia jej geometrii jest karkołomnym zadaniem, ale (jak chciał w Lapidariach R. Kapuściński) każda myśl, pogląd, teza są podszyte swoim przeciwieństwem, więc może potrzeba podjęcia tego wyzwania jest naturalna? A ponieważ żywioł wody wiąże się z życiem, płodnością, oczyszczeniem – tym bardziej należy się zadania podjąć?

 

35 wodnych wierszy autor ułożył w 3 części. Geometria wody I: kłoda, czyli pień, rdzeń, może przeszkoda? Ocean strug opowieści i Geometria wody II: coda, zamknięcie przy pomocy oswojonych wcześniej motywów. Ale! Zanim zamknięcie: książkę otwiera wiersz grający na wielu poziomach słowami i motywami, a nawet igrający z nimi: na początku było owo/ a owo było u Godota [Czekam]. Odbite od łacińskiego ab ovo, dyskutujące z Janem Ewangelistą, odniesienie do beckettowego motywu wyczekiwania całe życie na życie, proponuje tezę, że wszystko przez „nie” się stało/ a bez ego nic się nie stało [ibidem], którą można czytać dwojako: początek jest w negacji albo wszystko przez „nie” czyli przez słowo (na początku jednak słowo?), po atroficznych zmianach – przez owo, w obu interpretacjach ważne jest, że stało się przy udziale ja, owego (sic!) ja czekającego. Następny wiersz tworzy ciąg dalszy, bo przecież odbyłem podróż do wód płodowych/ kobiety wróciłem odmieniony –/ nie będę już więcej czytał poezji [Godziny otwarcia], czyli: wejrzenie w początek (na początku słowo? owo? ab owo?) niesie ze sobą metamorfozę, a ta oddala od poezji (od słowa?), może dlatego, że trzeba żyć w pełni, być turystą z kości i skóry/ żeby zrozumieć to niezdrowe// zainteresowanie ciałami astralnymi/ które w popiół obraca wszystkie nerwy/ całą tę słodką melancholię duszę? [ibidem]. Apel o życie naprawdę jeszcze dobitniej wyczytuję z pięknej puenty: blizny w kącikach ust/ są drogowskazem [ibidem]. Gdyby tak Estragon i Vladimir o tym wiedzieli.

 

Znaczącym nie tylko dla wodnych kontekstów jest wiersz Fale: dam ci miejsce w sobie żeby nie/ było już więcej miejsca we mnie/ ty bądź moją treścią i wodą// esencją mojego miejsca we mnie [Fale]; to nie tylko prośba o metafizyczną jednię: bądź moją treścią, wypełniaj mnie całkowicie. Nie wystarczy treść, trzeba rozpuszczalnika, zawiesiny, substancji, w której treść zaistnieje, na której treść się uniesie, która treść poniesie.

 

Geometria wody to także wiersze bliższe ziemi czy skórze, jak kto woli, w których kiedy deszcz bębni o paznokcie/ on pije wódkę [Dreszcze], a w magnetowidzie sony czeski/ film produkcji czechosłowackiej/ wszędzie tylko pośladki i piersi i [Seks kłamstwa i kasety video], a już na pewno bliższe rzece, która nie przynosi już żadnych paczek/ nawet tych z bielizną z ręcznikami [Miasto nad rzeką].

 

Istota wody kryje się gdzieś jeszcze, w innych odsłonach, choćby w wierszu, którego tytułem jest nazwa amerykańskiej grupy jazz-rockowej (w 70-tych latach zaangażowanej politycznie i dającej propagandowe tournée po wschodniej Europie): nigdy nie zapomnę smaku wody/ kranówy którą piliśmy łapczywie/ w podstawówce po każdej skończonej/ lekcji wuefu było w niej wszystko to/ czego wtedy potrzebowaliśmy [Blood Sweat & Tears]. Woda gasi pragnienie, ale i jest synonimem spełnienia. Ten piękny tekst to nie tylko czułe spojrzenie na dzieciństwo, to także próba nazwania przełomowych w dojrzewaniu momentów, zazwyczaj niemożliwych do uchwycenia: potem biegiem na huśtawki i w górę/ i w dół zabawa we „wszystko powietrzu”/ pierwsze nieśmiałe wtedy jeszcze kontakty/ z transcendentem i teorią względności/ wtedy już tylko w górę i w górę i w górę i w [ibidem] czy: wieczorem do kościoła podbierane ukradkiem/ hostie kropla wina mszalnego (...)/ a stąd już kroczek w kierunku zagięć/ załamań i w ogóle radosnego relatywizmu [ibidem] i wreszcie: ulotna świadomość ze wszystko już było/ że był już bóg papieros akord ja i my [ibidem].

 

Podmiot liryczny tych wierszy próbuje na przekór mistrzowi z Efezu wejść do tej samej rzeki (dotrzeć do źródeł? znaleźć początek? a na początku było owo? może słowo?), konkretnie skoro już interteksty/ to ja poproszę gdzieś tak/ pośrodku rzeki [Close-up]. Woda niesie oczyszczenie, pamięta o tym popadając w błagalne: niech woda zmyje wypłucze wypali/ niech forma niech znaczenie/ i nic absolutnie nic [Let it come down].

 

W ostatnim wierszu pojawia się ironiczny wgląd w kondycję współczesnej poezji [e-wiersz] i nie wiem, czy mimo wyraźnych wskazówek trzeba wyodrębniać w tym zbiorze tzw. poezję internetową: dobiega stukot pracującej w pocie czoła/ klawiatury zapisującej rzędy słów matematyczne/ wzory nieprawdopodobne równania// odkrywa że ostateczna prawda jest tuż na/ wyciągnięcie ręki i gdy czyjaś ręka odcina zasilanie/ pozostaje poziomym paskiem elektryczności// skumulowanym na ekranie monitora a ty/ nie ufaj temu wierszowi on kłamie kiedy/ woła „never let me go never let me go”. W finale dzieje się coś ponad ironią, sprytna gra z czytelnikiem, którego uwagą poeta tak zakręca, by nie wiedział, gdzie kończy się prawda. A może, gdziekolwiek by się nie kończyła, niech nie zostanie absolutnie nic/ pomiędzy wodą a prawdą [Let it come down]?

 

 

Izabela Fietkiewicz-Paszek

recenzja ukazała się na łamach dwumiesięcznika TOPOS nr 4/2011

© 2023 by Coach.Corp. All rights reserved.

bottom of page